Forum Conlanger Strona Główna Conlanger
Polskie Forum Językotwórców
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bopry, sylabifikacja i dźwięczność w j.p.
Idź do strony 1, 2, 3 ... 9, 10, 11  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Conlanger Strona Główna -> Lingwistyka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pittmirg




Dołączył: 27 Lut 2007
Posty: 2382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z grodu nad Sołą

PostWysłany: Czw 6:51, 03 Lip 2008    Temat postu: Bopry, sylabifikacja i dźwięczność w j.p.

Kwadracik napisał:
Hmmm... a czy tagalog nie ma fonemicznej engmy przypadkiem? W indonezyjskim [N] to jedyna nosówka, która ulega asymilacjom - [n] i [m] nie! Dlatego są pary [Nk] i [nk], ale nie [Nk] i [Np], na przykład. Podejrzewam, że tagalog może mieć podobnie.


No ma fonemiczne /N/, i co? Mój idiolekt polskiego też ma w jakimś tam stopniu fonemiczne /N/, ale raczej traktowałbym "szklankę" jako /s`klankE/ ale ["s`klaNkE] tzn. z [N] jako alofonem /n/ dodatkowo.
Ale chyba masz rację, że to /N/ asymiluje się do [m] i [n]. Ja to pamiętałem w ten sposób, że jakieś prefiksy kończą się na nosówkę, która przyjmuje miejsce artykulacji początkowej spółgłoski wyrazu.

Cytat:
Żeby już mieć ostatnie słowo, ktoś tu - czy nie sam pittmirg? - mówił o asymilacji do [j̃] albo [ʝ̃]...


No, w polskim /J/ często przechodzi w [j~] przed szczelinową, np. ["paj~stfO], ["x_jij~sk_ji].

espeket napisała:
Cytat:

sufiks /-my/ w trybie rozkazującym to tzw. klityka - zachowuje się jak osobny wyraz, stąd ubezdźwięcznienie


Mam wrażenie, że niejednokrotnie wymawiam kupmy jako ["kubm1]... Może to skutek moich małopolskich zasad asymilacji dźwięczności?

Cytat:
a z jakiej części Polski pochodzisz?? ;>

Z Małopolski, blisko pogranicza śląskiego zresztą. Razz
Cytat:

prawda, w włączyć /n/ przyjmuje miejsce artykulacji /č/ i jest postalweolarne, zębowe nie jest w najmniejszym stopniu Razz


Ehe.

Kwadracik napisał:
Ja akurat spotkałem [bubr] na końcu wypowiedzi - z tego co pamiętam... może się myliłem, no cóż: musze się zaopatrzyć w spektrograf następnym razem jak będę męczyć polskich "tubylców".

Tak czy owak, jak na razie jestem raczej zdania, że bopry to wynik fonostylistyki.



IMO może to zależeć od tego, na jak staranną wymowę ktoś się sili. Problem jest taki, że w przypadku jakichś badań, gdy badani o tym wiedzą, będą się silić na możliwe "poprawną" w ich mniemaniu i staranną wymowę.


Cytat:
Nie mam zamiaru nic urągać Twojej wiedzy, ale przyzwyczaiłem się do tego, że jest to oznaka pseudo-inteligencji i może zostać w ten sposób odebrane

Cytat:
To jest cecha jaką się płaci za studia na pewnych kierunkach *wzdech*


Na coraz większej ilości kierunków tak jest... Np. na biotechu podobno też cały czas jadą na angielskich terminach i literaturze :/


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pittmirg dnia Czw 7:12, 03 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kwadracik
PaleoAdmin



Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 3731
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Skierniewice

PostWysłany: Czw 9:57, 03 Lip 2008    Temat postu:

Cytat:
IMO może to zależeć od tego, na jak staranną wymowę ktoś się sili. Problem jest taki, że w przypadku jakichś badań, gdy badani o tym wiedzą, będą się silić na możliwe "poprawną" w ich mniemaniu i staranną wymowę.


Piętnastolatki z McDonalda? Razz Poza tym, nawet w poprawnej wymowie u Polaków zachodzi ubezdźwięcznienie końcowe, a z bobrem jest mniej jednoznacznie.

Inna sprawa - parę auto-badań: U mnie "wiadr wieje" jest jak najbardziej poprawną formą, "wiadr jest" nie, ale zarówno "bópr jest" i "bóbr jest" - owszem.

Po prostu wydaje mi się, że wywodzenie "[bupr] hypothesis" w oparciu o jedną zasadę sylabifikacji w odizolowanym kontekście jest nieco... naiwne. Jest masa pobocznych sposobów analizowania tego przypadku, od czegoś w rodzaju [bubr̩̆] do sylabifikacji na poziomie frazy ("bó-briest"). Występowanie w polskim spółgłoski płynnej po zwartej jest jak najbardziej trudnym kontekstem, ale podejrzewam, że można go obejść na więcej niż jeden przewidywany regularny sposób.

Z drugiej strony, dźwięczność w [bubr] może być zjawiskiem bardziej fonetycznym niż fonologicznym - jeśli [r] jest dźwięczne, to przerywanie wysiłku strun głosowych na poprzednią spółgłoskę jest marnotrawstwem czasu. Oczywiście, w szybkiej wymowie, zarówno /b/ jak i /r/ będą bezdźwięczne...

Cytat:
Na coraz większej ilości kierunków tak jest... Np. na biotechu podobno też cały czas jadą na angielskich terminach i literaturze :/


Oczywiście nie trzeba dodawać, kogo winię za taki stan rzeczy. Społeczeństwo poszukuje sposobu rebelii - nowego dyskursu - w którym byłoby w stanie wyrazić swobodnie swe poglądy lingwistyczne - które w naszym kraju są represjonowane przez preskryptywistów i ichnią nowomowę!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kwadracik dnia Czw 9:58, 03 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pittmirg




Dołączył: 27 Lut 2007
Posty: 2382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z grodu nad Sołą

PostWysłany: Czw 11:27, 03 Lip 2008    Temat postu:

Kwadracik napisał:
Cytat:
IMO może to zależeć od tego, na jak staranną wymowę ktoś się sili. Problem jest taki, że w przypadku jakichś badań, gdy badani o tym wiedzą, będą się silić na możliwe "poprawną" w ich mniemaniu i staranną wymowę.


Piętnastolatki z McDonalda? Razz Poza tym, nawet w poprawnej wymowie u Polaków zachodzi ubezdźwięcznienie końcowe, a z bobrem jest mniej jednoznacznie.

Mam na myśli akurat ten wyraz... Ja gdybym się wysilał, żeby to wymówić wyraźnie, pewnie powiedziałbym [bubr], co nie znaczy że w naturalnej mowie nie powiem przed pauzą np. [bupɾ̥].
Cytat:

Inna sprawa - parę auto-badań: U mnie "wiadr wieje" jest jak najbardziej poprawną formą, "wiadr jest" nie, ale zarówno "bópr jest" i "bóbr jest" - owszem.


U mnie "wiadr jest" jest jak najbardziej OK, natomiast "bupr jest" jest źle... Przypuszczalnie znowu kwestia małopolskiego udźwięczniania wygłosowego przed sonorantem.

Cytat:

Cytat:
Na coraz większej ilości kierunków tak jest... Np. na biotechu podobno też cały czas jadą na angielskich terminach i literaturze :/


Oczywiście nie trzeba dodawać, kogo winię za taki stan rzeczy. Społeczeństwo poszukuje sposobu rebelii - nowego dyskursu - w którym byłoby w stanie wyrazić swobodnie swe poglądy lingwistyczne - które w naszym kraju są represjonowane przez preskryptywistów i ichnią nowomowę!


Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zavadzky
Moderator
Moderator



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 49 razy
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czw 14:59, 03 Lip 2008    Temat postu:

A u mnie tak samo jak u Kwadracika. Zarówno bópr jest jak i bóbr jest. To samo z wiatrem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
espeket




Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nienacka

PostWysłany: Czw 15:00, 03 Lip 2008    Temat postu:

Kwadracik napisał:

Inna sprawa - parę auto-badań: U mnie "wiadr wieje" jest jak najbardziej poprawną formą, "wiadr jest" nie, ale zarówno "bópr jest" i "bóbr jest" - owszem.

wia[d]r wieje - dość naturalne, bo dalej jest dźwięczny obstruent
co do reszty to chyba się za bardzo przejąłeś problemem Wink

Kwadracik napisał:

Po prostu wydaje mi się, że wywodzenie "[bupr] hypothesis" w oparciu o jedną zasadę sylabifikacji w odizolowanym kontekście jest nieco... naiwne. Jest masa pobocznych sposobów analizowania tego przypadku, od czegoś w rodzaju [bubr̩̆] do sylabifikacji na poziomie frazy ("bó-briest").

po pierwsze primo - analiza sylabiczna nie jest jedyną dostępną, jest jeszcze analiza oparta na niedookreśleniu (w sensie underspecification, staram się Twisted Evil) sonorantów pod względem dźwięczności
po drugie primo - "do sylabifikacji na poziomie frazy ("bó-briest")" Shocked o szalony!!! polski nie posiada resylabifikacji na poziomie frazy. żaden natywny nie uznałby tego podziału za gramatyczny Laughing jedyny możliwy podział na sylaby to [bubr.jest]

Kwadracik napisał:

Występowanie w polskim spółgłoski płynnej po zwartej jest jak najbardziej trudnym kontekstem, ale podejrzewam, że można go obejść na więcej niż jeden przewidywany regularny sposób.

możesz wyjaśnić? polski lubuje się w takich zbitkach (w kodzie, w onsecie oczywiście w odwrotnej kolejności) w jakim sensie obejść?

Kwadracik napisał:

Z drugiej strony, dźwięczność w [bubr] może być zjawiskiem bardziej fonetycznym niż fonologicznym -

można to zanalizować w ten sposób: na poziomie wyrazu zachodzi ubezdźwięcznianie /b/ na końcu słowa fonologicznego (/r/ się wtedy nie liczy), a jak przechodzimy do fraz, to /p/ się z powrotem udźwięcznia w odpowiednich kontekstach. w ten sposób działa zwykła asymilacja dźwięczności na poziomie frazy - tzn. bez komplikacji w rodzaju niesfornego sonorantu. czy to jest proces fonetyczny czy fonologiczny - można jeszcze to przebadać pod kątem kategoryczności, tzn. czy wartość dźwięczności danej spółgłoski zmienia się całkowicie z + na - i vice versa, czy mamy do czynienia z jakąś stopniowością. jeśli np. /b/ jest tylko częściowo dźwięczne albo dźwięczność narasta/maleje w trakcie artykulacji, to mamy do czynienia z fonetyką. a zależności fonologiczne są dwuwartościowe.

pittmirg napisał:

Mój idiolekt polskiego też ma w jakimś tam stopniu fonemiczne /N/, ale raczej traktowałbym "szklankę" jako /s`klankE/ ale ["s`klaNkE] tzn. z [N] jako alofonem /n/ dodatkowo.

co masz na myśli mówiąc "ma w jakimś tam stopniu fonemiczne /N/" Shocked

pittmirg napisał:

No, w polskim /J/ często przechodzi w [j~] przed szczelinową, np. ["paj~stfO], ["x_jij~sk_ji].

nawet zazwyczaj... zawieszenie tej reguły wymaga niezłego łamania języka Razz

pittmirg napisał:
espeket napisała:
Cytat:
sufiks /-my/ w trybie rozkazującym to tzw. klityka - zachowuje się jak osobny wyraz, stąd ubezdźwięcznienie

Mam wrażenie, że niejednokrotnie wymawiam kupmy jako ["kubm1]... Może to skutek moich małopolskich zasad asymilacji dźwięczności?

yhy.

pittmirg napisał:
Kwadracik napisał:
Ja akurat spotkałem [bubr] na końcu wypowiedzi - z tego co pamiętam... może się myliłem, no cóż: musze się zaopatrzyć w spektrograf następnym razem jak będę męczyć polskich "tubylców".

IMO może to zależeć od tego, na jak staranną wymowę ktoś się sili. Problem jest taki, że w przypadku jakichś badań, gdy badani o tym wiedzą, będą się silić na możliwe "poprawną" w ich mniemaniu i staranną wymowę.

masz absolutną rację pittmirg... ale chodzi o to, jak mówią w sposób naturalny, nie siląc się. wtedy słychać autentyczną fonologię języka. jak wiedzą, że ich badamy, to zawieszają różne reguły w sposób losowy i bezsensowny, jak na laików przystało, i będą próbowali mówić "tak jak się pisze".


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez espeket dnia Czw 15:19, 03 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Canis
Administrator
Administrator



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 2381
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:01, 03 Lip 2008    Temat postu:

Ja w wymowie ubezdźwięcznam tylko "w". Reszta, tzn. "chleb", "bóbr", "miód", wymawiam jaka należy i jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy by mówić "chlep" ani "miót" ;o

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
espeket




Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nienacka

PostWysłany: Czw 16:03, 03 Lip 2008    Temat postu:

Etamitlu napisał:
Ja w wymowie ubezdźwięcznam tylko "w". Reszta, tzn. "chleb", "bóbr", "miód", wymawiam jaka należy i jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy by mówić "chlep" ani "miót" ;o

ROTFL Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bandziol20




Dołączył: 22 Maj 2008
Posty: 2371
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:37, 03 Lip 2008    Temat postu:

Razz

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez bandziol20 dnia Sob 9:58, 12 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kwadracik
PaleoAdmin



Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 3731
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Skierniewice

PostWysłany: Czw 20:02, 03 Lip 2008    Temat postu:

Cytat:
po pierwsze primo - analiza sylabiczna nie jest jedyną dostępną, jest jeszcze analiza oparta na niedookreśleniu (w sensie underspecification, staram się) sonorantów pod względem dźwięczności


W tym przypadku to akurat miałoby sens, chociaż jak mówiłem "u mnie" jest kontrast wiatr-bóbr ale może wynika to z hiperkorekcji.

Cytat:
o szalony!!! polski nie posiada resylabifikacji na poziomie frazy. żaden natywny nie uznałby tego podziału za gramatyczny Very Happy jedyny możliwy podział na sylaby to [bubr.jest]


Przecież natywni kłamią Razz Polecam wypowiedzieć sobie kilka razy bardzo szybko "bóbr jest zwierzęciem" albo coś takiego. U mnie wychodzi nawet czasem "bóp riest".

Tak a propos do Espeket: Była Pani (Wink) na wykładzie fonologicznym odnośnie sylabifikacji w angielskim pewnego profesora z Manchesteru kiedyś u nas na instytucie? On tam skonfrontował swoją analizę z analizą profesora Rubacha, odnośnie angielskiego, oczywiście (chodziło konkretniej o "ambisyllabicity"). Powiedzmy, że z tego wykładu wyciągnąłem wiarę w różne stopnie sylabifikacji dla różnych procesów fonologicznych Wink

Poza tym - jak powiedziałbym nawet "GuRu" (Razz), w polskim słowie -r jest w pewnym sensie ekstrasylabiczne. Dlatego wydaje mi się, że przy pewnej dozie "poprawności" może z tego wyjść nawet krótkie [r] lub [ɾ] sylabiczne, co stworzyłoby wspomniane przeze mnie dziwadło [bu.br̩̆].

Cytat:
możesz wyjaśnić? polski lubuje się w takich zbitkach (w kodzie, w onsecie oczywiście w odwrotnej kolejności) w jakim sensie obejść?


Czy lubuje? Nie powiedziałbym. To głównie przez jery, ale bardziej naturalna jest w środku takich zbitek znikająca samogłoska. Dla porównania, słowacki ma "bobor", a nawet w polskiej formie zdrobniałej jest "boberek" (nie "bobrek"!).

Cytat:
co masz na myśli mówiąc "ma w jakimś tam stopniu fonemiczne /N/"


Chodzi mu o kontrast poranek-poranki z /n/ i bank-banki z /ŋ/ Smile

Cytat:
Może ktoś ma jakieś przykłady z innych języków ? Albo wie skąd się w ogóle to wzięło ?


W tok pisin (kreol) jest raczej jasna sytuacja, bo język ten ma produktywny sufiks -im, tworzący formy przechodnie z nieprzechodnich, np. "i bagarap" - zepsuć się, "i bagarapim" - zepsuć coś. W oryginale sufiks ten oznaczał kauzatyw i tworzył formy przechodnie od oryginalnych czasowników nieprzechodnich, ale po jakimś czasie został masowo dodany do form, które wcześniej były przechodnie ("i harim" - słyszy, wcześniej po prostu "i har"). W dzisiejszym TP nie jest to już sensu stricte kauzatyw, tylko końcówka przechodności, formy z podwójnym "im" nie występują, ale spotyka się czasowniki przechodnie bez tejże formy (i "kaikai" - je, "i pilai" - gra w coś nieokreślonego).

Co ciekawe, historycznie, tok pisin "eksperymentował" z kilkoma formami kauzatywu i przechodności, i były czasowniki w rodzaju "i mekwok", obecnie niespotykane.

Podejrzewam, że tego typu partykuły / morfemy są jednymi z częstszych w językach świata.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
espeket




Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nienacka

PostWysłany: Czw 20:39, 03 Lip 2008    Temat postu:

Kwadracik napisał:
Cytat:
o szalony!!! polski nie posiada resylabifikacji na poziomie frazy. żaden natywny nie uznałby tego podziału za gramatyczny Very Happy jedyny możliwy podział na sylaby to [bubr.jest]

Przecież natywni kłamią Razz Polecam wypowiedzieć sobie kilka razy bardzo szybko "bóbr jest zwierzęciem" albo coś takiego. U mnie wychodzi nawet czasem "bóp riest".

ale my oświeceni fonologowie potrafimy odsiać ziarno od plew jeśli chodzi o native speaker judgements Razz
istnieje teoria, która z założenia ignoruje wszelkie informacje płynące od użytkowników. nazywa się Government Phonology i również ignoruje istnienie języków słowiańskich, ponieważ się kompletnie załamuje przy jakichkolwiek próbach ich analizy

Kwadracik napisał:
Tak a propos do Espeket: Była Pani (Wink) na wykładzie fonologicznym odnośnie sylabifikacji w angielskim pewnego profesora z Manchesteru kiedyś u nas na instytucie? On tam skonfrontował swoją analizę z analizą profesora Rubacha, odnośnie angielskiego, oczywiście (chodziło konkretniej o "ambisyllabicity"). Powiedzmy, że z tego wykładu wyciągnąłem wiarę w różne stopnie sylabifikacji dla różnych procesów fonologicznych Wink

jeśli to było w ciągu ostatnich 2 lat, to nie. pamiętasz może kto to był?

przy takim podejściu wychodzi nam teoria pt. "anything goes". a nam chodzi o stworzenie takiej teorii, która będzie:
* tłumaczyła możliwie jak najwięcej zjawisk zachodzących w językach,
* tłumaczyła, dlaczego te zjawiska zachodzą,
* tłumaczyła, dlaczego zjawiska, które nie zachodzą, nie zachodzą,
* przewidywała, jakie zjawiska mogą zajść, a jakie nie.

to jest metateoetyczna zasada restrykcyjności. a dobra teoria musi być restrykcyjna.

Kwadracik napisał:
Poza tym - jak powiedziałbym nawet "GuRu" (Razz), w polskim słowie -r jest w pewnym sensie ekstrasylabiczne. Dlatego wydaje mi się, że przy pewnej dozie "poprawności" może z tego wyjść nawet krótkie [r] lub [ɾ] sylabiczne, co stworzyłoby wspomniane przeze mnie dziwadło [bu.br̩̆].

widzę, że mieszasz fonologię z fonetyką... ale nie martw się, to uleczalne Razz na poziomie fonetycznym, fizycznym, pojęcie sylabiczności nie istnieje. można mówić o długości danego dźwięku etc (np. /i/ vs. /j/), ale sylabiczność jest pojęciem abstakcyjnym

Kwadracik napisał:
Cytat:
możesz wyjaśnić? polski lubuje się w takich zbitkach (w kodzie, w onsecie oczywiście w odwrotnej kolejności) w jakim sensie obejść?

Czy lubuje? Nie powiedziałbym. To głównie przez jery, ale bardziej naturalna jest w środku takich zbitek znikająca samogłoska. Dla porównania, słowacki ma "bobor", a nawet w polskiej formie zdrobniałej jest "boberek" (nie "bobrek"!).

no przez jery, ale to informacja historyczna, której nie można uwzględniać w analizie synchronicznej. faktem jest że od zbitek pogwałcających SSG się w polskim roi i jest on z tego sławny

Kwadracik napisał:
Cytat:
co masz na myśli mówiąc "ma w jakimś tam stopniu fonemiczne /N/"

Chodzi mu o kontrast poranek-poranki z /n/ i bank-banki z /ŋ/ Smile

wg założeń teorii fonemicznej dźwięk nie może "w pewnym stopniu" należeć do inwentarza fonemów... należy albo nie należy, koniec kropka. na marginesie, mówię o fonemie w rozumieniu generatywnym, a nie strukturalistycznym. w fonologii generatywnej "fonem" to abstrakcyjny segment, który istnieje na poziomie głębokim, podświadomym, czyli underlying, i ma funkcję kontrastującą wyrazy. w strukturalizmie nie istniało pojęcie underlying representation czy underlying inventory, kontrasty określało się na poziomie fonetycznym, fizycznym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kwadracik
PaleoAdmin



Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 3731
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Skierniewice

PostWysłany: Czw 22:11, 03 Lip 2008    Temat postu:

Cytat:
jeśli to było w ciągu ostatnich 2 lat, to nie. pamiętasz może kto to był?


To było jeszcze w tym roku akademickim. Jakieś hiszpańskie nazwisko Razz

Ze wspomnianego wykładu mam gdzieś jeszcze handout, z ciekawymi przykładami jeśli chodzi o różne poziomy sylabifikacji (chodziło o zachowanie spółgłosek na końcu wyrazu - jak np. angielskie "dark l").

Np. w niektórych dialektach (w tym wariantach RP), "dark l" występuje na końcu wyrazu (czyli zasada działa na poziomie wyrazu). Ale na poziomie frazy, owo "dark l" może przeskoczyć i przed samogłoską wystąpić w nagłosie.

Były ciekawsze przykłady, z trzema wariantami jakichś fonemów, ale już dokładnie nie pamiętam. Mogę tego gdzieś poszukać...

Cytat:
przy takim podejściu wychodzi nam teoria pt. "anything goes". a nam chodzi o stworzenie takiej teorii, która będzie:
* tłumaczyła możliwie jak najwięcej zjawisk zachodzących w językach,
* tłumaczyła, dlaczego te zjawiska zachodzą,
* tłumaczyła, dlaczego zjawiska, które nie zachodzą, nie zachodzą,
* przewidywała, jakie zjawiska mogą zajść, a jakie nie.


Doskonale to rozumiem. Rzecz w tym, że chodzi o to, żeby (to bodajże Einstein powiedział) "make things as simple as possible, but not simpler". Teoria sylabifikacji prof. Rubacha przewiduje istnienie pozasylabicznych spółgłosek płynnych i aproksymantów w polskim. Na tym sprawa się kończy, i do głosu, co z tymi ekstrasylabicznymi spółgłoskami robić dochodzą inne procesy - w tym też zjawiska czysto fonetyczne i socjolingwistyczne.

O samym fakcie, że dla spółgłosek ekstrasylabicznych nie można stworzyć jednoznacznej teorii świadczy fakt, że ich zachowadzie "fonostylistyczne" jest różne: w słowie "szedł" /w/ może wypaść, ale w "bobrze" /r/ już nie.

Jeśli silimy się na zachowanie /w/, to wychodzi nam sylabifikacja - w tym przypadku mamy coś w rodzaju "szedu" [ʂɛ.dŭ̩] / [ʂɛ.dw̩] i "bóbr" [bu.br̩̆]. Ewentualne wypadnięcie spółgłoski ekstrasylabicznej można wytłumaczyć jej ubezdźwięcznieniem - wtedy mamy [ʂɛtw̥] i [bupr̥], a że bezdźwięczne [w] jest w odróżnieniu od [r] ledwie słyszalne, to u natywnych wypada (co musi być już chyba dodatkową zasadą).

W obu przypadkach mamy procesy analogiczne dla obu spółgłosek ekstrasylabicznych. Natomiast u prof. Rubacha, który analizuje słowa [bupr] i [ʂɛdw] jako zupełnie różne przypadki (pierwszy ubezdźwięczniony, drugi zachowujący dźwięczne [w]) i przypisuje ich zachowanie odrębnym zasadom, mamy dwie teorie zamiast jednej - czyli chyba nie to, o co chodzi, prawda? Wink

(najprościej byłoby chyba w ogóle uprościć teorię sylabifikacji i "bopry" zignorować jako nieistniejące... ale to się trochę mija z celem)

Cytat:
na poziomie fonetycznym, fizycznym, pojęcie sylabiczności nie istnieje.


Ups, zgadza się... No to zrzućmy to na błędną sylabifikację przy hiperkorekcji Smile

(jak będzie mi się chciało, to może łaskawie wyrzucę część tego tematu do "pytań o języku polskim" bo offtopic się robi Wink)

Cytat:
no przez jery, ale to informacja historyczna, której nie można uwzględniać w analizie synchronicznej. faktem jest że od zbitek pogwałcających SSG się w polskim roi i jest on z tego sławny


Języków które gwałcą SSG przez dopuszczanie /s/ w nagłosie przed zwartymi jest chyba więcej Wink

Ja swoją drogą spotkałem się z bardzo kolokwialnymi formami typu "wiater" i "bober"... ale to chyba marginalne Razz

Ps. Moja ulubiona napotkana forma - akurat nie z ekstrasylabicznymi - to "punek". Kiedy poszedłem na komisję wojskową obcięty na irokeza, zostałem spytany przez pielęgniarkę: "To pan jest jakiś punek?" Zajęło mi trochę czasu, zanim załapałem.

P.ps. taki tok pisin, co ciekawe, dopuszcza w nagłosie /sp st sk/, ale nie dopuszcza w kodzie /mp nt ŋk/ - choć u niektórych natywnych taki nagłos jest rozbijany, i mamy np. /sipit/, cf. ang. "spit".

Cytat:
wg założeń teorii fonemicznej dźwięk nie może "w pewnym stopniu" należeć do inwentarza fonemów... należy albo nie należy, koniec kropka.


W takim razie mamy w polskim fonemiczną engmę (u takich osób jak pittmirg), która poza kilkoma przypadkami jest łatwo zastępowalna przez unspecified nasal Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kwadracik dnia Czw 22:16, 03 Lip 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BartekChom




Dołączył: 08 Kwi 2007
Posty: 1278
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:36, 03 Lip 2008    Temat postu:

Kwadracik napisał:
Języków które gwałcą SSG przez dopuszczanie /s/ w nagłosie przed zwartymi jest chyba więcej Wink

Jeśli o to chodzi, w polskim chyba szczególnie widać powszechność zbitek st, sk, sc, szcz, ść i odpowiednich dźwięcznych. Podobnie było już co najmniej w prasłowiańskim. Można przyjąć, że traktuje się je jak pojedyncze spółgłoski, nie licząc sytuacji typu maska - masek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
espeket




Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nienacka

PostWysłany: Czw 23:01, 03 Lip 2008    Temat postu:

Kwadracik napisał:
Cytat:
jeśli to było w ciągu ostatnich 2 lat, to nie. pamiętasz może kto to był?


To było jeszcze w tym roku akademickim. Jakieś hiszpańskie nazwisko Razz

czyżby Bermudez-Otero? bardzo sensowny człowiek jeśli chodzi o fonologię.
żałuję że nie wiedziałam.

Kwadracik napisał:
Ze wspomnianego wykładu mam gdzieś jeszcze handout, z ciekawymi przykładami jeśli chodzi o (chodziło o zachowanie spółgłosek na końcu wyrazu - jak np. angielskie "dark l").

Np. w niektórych dialektach (w tym wariantach RP), "dark l" występuje na końcu wyrazu (czyli zasada działa na poziomie wyrazu). Ale na poziomie frazy, owo "dark l" może przeskoczyć i przed samogłoską wystąpić w nagłosie.

hmm jakoś nie widzę w tym nic dziwnego jeśli się założy rozwarstwienie na poziom wyrazu i poziom frazy
a wewnątrz wyrazu przed spółgłoską jak się zachowuje? woklizuje się?

Kwadracik napisał:
Teoria sylabifikacji prof. Rubacha przewiduje istnienie pozasylabicznych spółgłosek płynnych i aproksymantów w polskim. Na tym sprawa się kończy, i do głosu, co z tymi ekstrasylabicznymi spółgłoskami robić dochodzą inne procesy - w tym też zjawiska czysto fonetyczne i socjolingwistyczne.

no bo sama teoria sylaby (bez względu na osobę autora Razz) nie wystarcza, dalej wchodzą reguły fonologiczne które cośtam robią z tymi niezsylabizowanymi spółgłoskami. epenteza, utworzenie nowej sylaby, kasacja dźwięku itp... pamiętasz pewnie te strategie z I roku Wink to wszystko należy do domeny fonologii.
o socjolingwistyce czy fonostylistyce mówimy zwykle przy okazji wariacji. powiedzmy że nagle w paryskich wyższych sferach zaczęło być modne uwularne /r/... to jest socjolingwistyka.

Kwadracik napisał:

O samym fakcie, że dla spółgłosek ekstrasylabicznych nie można stworzyć jednoznacznej teorii świadczy fakt, że ich zachowadzie "fonostylistyczne" jest różne: w słowie "szedł" /w/ może wypaść, ale w "bobrze" /r/ już nie.

ojeja Kwadracik
ja tam wolę, żeby pozostawały niejasności, bo jak wszystko zostanie wytłumaczone, to będzie koniec nauki... oby ten dzień nigdy nie nadszedł Wink

Kwadracik napisał:
Jeśli silimy się na zachowanie /w/, to wychodzi nam sylabifikacja - w tym przypadku mamy coś w rodzaju "szedu" [ʂɛ.dŭ̩] / [ʂɛ.dw̩] i "bóbr" [bu.br̩̆]. Ewentualne wypadnięcie spółgłoski ekstrasylabicznej można wytłumaczyć jej ubezdźwięcznieniem - wtedy mamy [ʂɛtw̥] i [bupr̥], a że bezdźwięczne [w] jest w odróżnieniu od [r] ledwie słyszalne, to u natywnych wypada (co musi być już chyba dodatkową zasadą).

yhy, a dzieckiem w kolebce kto łeb urwał hydrze, ten młody zdusi centaury, piekł ofiarę wydrze
chociaż wydra wolałaby smażoną...

Kwadracik napisał:
W obu przypadkach mamy procesy analogiczne dla obu spółgłosek ekstrasylabicznych. Natomiast u prof. Rubacha, który analizuje słowa [bupr] i [ʂɛdw] jako zupełnie różne przypadki (pierwszy ubezdźwięczniony, drugi zachowujący dźwięczne [w]) i przypisuje ich zachowanie odrębnym zasadom, mamy dwie teorie zamiast jednej - czyli chyba nie to, o co chodzi, prawda? Wink

no co Ty? jakie różne przypadki?? jest jedna teoria, płynne i aproksymanty się troszkę inaczej zachowują, ale tendencja jest ta sama.

Kwadracik napisał:
Cytat:
no przez jery, ale to informacja historyczna, której nie można uwzględniać w analizie synchronicznej. faktem jest że od zbitek pogwałcających SSG się w polskim roi i jest on z tego sławny


Języków które gwałcą SSG przez dopuszczanie /s/ w nagłosie przed zwartymi jest chyba więcej Wink

bo /s/ screws up everything, to Ty nie wiesz??
pewnie, ale konformistycznych jest jeszcze więcej Wink
ogólnie rzecz biorąc jesteśmy w mniejszości, ale nasz "językocentryzm" (skądinąd naturalny) nie pozwala nam uznać tego faktu Razz

Kwadracik napisał:
Cytat:
wg założeń teorii fonemicznej dźwięk nie może "w pewnym stopniu" należeć do inwentarza fonemów... należy albo nie należy, koniec kropka.

W takim razie mamy w polskim fonemiczną engmę (u takich osób jak pittmirg), która poza kilkoma przypadkami jest łatwo zastępowalna przez unspecified nasal Smile

co wy z tym fonemem... tzn. kontrastywną angmę tak? strukturalistycznie tak, generatywnie nie, chociaż też zależy od teorii. w ortodoksyjnej OT pewnie byśmy mieli, ale żaden rozsądny fonolog nie uznaje ortodoksyjnej OT.

gdyby angma kontrastowała, to byśmy mieli pary [mapa] - [ŋapa] i temu podobne. a nie mamy. to, że [ŋ] na poziomie fonetycznym występuje zarówno przed [k], jak i niewelarnymi, dla fonologii generatywnej nie jest argumentem na kontrastywność angmy. generatywizm określa kontrasty na poziomie "reprezentacji głębokiej" (UR). wyrazy, w których występuje zbitka [nk], mają w UR abstrakcyjnego jera, który blokuje asymilację miejsca.
np. UR diminutiwu "ranka" to //ran+Ek+a//, gdzie /E/ to jer (pomijam sprawę przedniości/tylności jera)

BartekChom napisał:
Kwadracik napisał:
Języków które gwałcą SSG przez dopuszczanie /s/ w nagłosie przed zwartymi jest chyba więcej Wink

Jeśli o to chodzi, w polskim chyba szczególnie widać powszechność zbitek st, sk, sc, szcz, ść i odpowiednich dźwięcznych. Podobnie było już co najmniej w prasłowiańskim. Można przyjąć, że traktuje się je jak pojedyncze spółgłoski, nie licząc sytuacji typu maska - masek.
a to co za herezja

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez espeket dnia Czw 23:04, 03 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kwadracik
PaleoAdmin



Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 3731
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Skierniewice

PostWysłany: Pią 6:58, 04 Lip 2008    Temat postu:

Cytat:
czyżby Bermudez-Otero? bardzo sensowny człowiek jeśli chodzi o fonologię.
żałuję że nie wiedziałam.


Tak, Bermudez-Otero Smile Wykład był naprawdę świetny. Eh, poszukam tego handoutu i może zeskanuję (czyt. sfotografuję cyfrówką) - jak będę miał czas Wink

Cytat:
a wewnątrz wyrazu przed spółgłoską jak się zachowuje? woklizuje się?


Jeśli przez "wokalizuje" rozumiesz "welaryzuje", to tak, jeśli "przechodzi w [w]" to z tego co pamiętam, nie... chociaż były jakieś ciekawe przypadki z lenicją.

Cytat:
yhy, a dzieckiem w kolebce kto łeb urwał hydrze, ten młody zdusi centaury, piekł ofiarę wydrze
chociaż wydra wolałaby smażoną...


Eee... hwæt? :/

Cytat:
jest jedna teoria, płynne i aproksymanty się troszkę inaczej zachowują, ale tendencja jest ta sama.


Właśnie o tym mówię - z uwzględnieniem moich powyższych dywagacji, które może jeszcze raz w uproszczeniu przedstawię:

Jeśli mamy spółgłoskę ekstrasylabiczną w polskim, to albo:

a.) Jest ona zachowywana i wtedy zachowuje się jak odrębna sylaba, a poprzedni obstruent jest dźwięczny lub nie w zależności od tego, jaki to fonem
b.) Jest ona ubezdźwięczniania (i wtedy ewentualnie wypada), a poprzedzający obstruent jest bezdźwięczny.

Mój wspomniany fonolog usilnie analizował "bóbr" jako [bupr] i "kradł" jako [kradw], co wydaje mi się wzięciem raz wersji a, raz wersji b, i nie powiązaniem ich w żaden sposób. Oczywiście możemy przyjąć, że nikt nie powie [bubr], ale wtedy powinniśmy też przyjąć, że nikt nie powie [kradw], bo jak dla mnie wynika to z tej samej zasady.

Cytat:
bo /s/ screws up everything, to Ty nie wiesz??


Ah, teraz rozumiem... to wszystko wyjaśnia. Very Happy

Cytat:
ogólnie rzecz biorąc jesteśmy w mniejszości, ale nasz "językocentryzm" (skądinąd naturalny) nie pozwala nam uznać tego faktu Razz


Haha, wiem. Swoją drogą, języki które rozdzielają "zielony" i "niebieski" też są w mniejszości Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pittmirg




Dołączył: 27 Lut 2007
Posty: 2382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z grodu nad Sołą

PostWysłany: Pią 8:00, 04 Lip 2008    Temat postu:

pittmirg napisał:

Mam wrażenie, że niejednokrotnie wymawiam kupmy jako ["kubm1]... Może to skutek moich małopolskich zasad asymilacji dźwięczności?


Chociaż OTOH raczej mam kontrast zawieźmy vs zawieśmy...Więc to jest też jakoś lexically-determined... Przydałoby się chyba nagrać i poanalizować, albo coś.

espeket napisała:
Cytat:
co masz na myśli mówiąc "ma w jakimś tam stopniu fonemiczne /N/


Chodzi mi mianowicie o to, że jest dość ograniczony zasób pozycji wyrazowych, w których bezdyskusyjnie kontrastuje ono z innymi nosowymi. Tzn. jest raczej marginalnym fonemem.
Przeważnie traktuję [M\~] z rozkładu samogłosek nosowych jako alofon /N/, z tym że na końcu wyrazu często mam raczej [m] (/m/; zresztą inni też jak widać po nagminnych pomyłkach vs -om). [M\~] jest też opcjonalnym alofonem /n/ przed szczelinowymi ([s`aM\~sa]), w takich wyrazach jednak przeważnie istnieje możliwość wymowy [n]. Przed welarnymi nawet w wyrazach typu szklanka, poranku mam tendencję do /n/ > [N] w naturalnej mowie. Więc nawet w tych pozycjach, w których u mnie ten kontrast może wystąpić, jest opcjonalny (choć nie wykluczam, że w niektórych wyrazach normalnie go robię).

Cytat:
Dla porównania, słowacki ma "bobor", a nawet w polskiej formie zdrobniałej jest "boberek" (nie "bobrek"!)


Hehe, rzeczywiście nagminnie używam... "Mój ty boberku..."

Cytat:
gdyby angma kontrastowała, to byśmy mieli pary [mapa] - [ŋapa] i temu podobne. a nie mamy. to, że [ŋ] na poziomie fonetycznym występuje zarówno przed [k], jak i niewelarnymi, dla fonologii generatywnej nie jest argumentem na kontrastywność angmy. generatywizm określa kontrasty na poziomie "reprezentacji głębokiej" (UR). wyrazy, w których występuje zbitka [nk], mają w UR abstrakcyjnego jera, który blokuje asymilację miejsca.
np. UR diminutiwu "ranka" to //ran+Ek+a//, gdzie /E/ to jer (pomijam sprawę przedniości/tylności jera)


Shocked Jery? Straszne! Może jeszcze /{/ z realizacją [a] przed twardymi zebowymi i [E] wszędzie indziej.

bandziol20 napisał:
Może ktoś ma jakieś przykłady z innych języków ? Albo wie skąd się w ogóle to wzięło?


Morfologiczna kauzatywność? Bo ja wiem... A skąd się wzięły np. afiksy przypadków? Przypuszczam, że w ogromnej ilości przypadków (w innym sensie tego słowa tym razem Razz) z gramatykalizacji tego, co niegdyś było odrębnymi wyrazami. Np. można sobie wyobrazić, że w polskim dochodzi do powstania morfologicznej strony kauzatywnej:

On zmusza Marcina do jedzenia obiadu > On zmusz'do-jedz-e-nia Marcina obiadu

Powstaje specjalny kauzatywny cyrkumfiks zmuszdo- -nia. Taki czasownik ma dopełnienie w bierniku (Marcina) oznaczające tego skłanianego do wykonywania czynności oraz drugie "dopełnienie" w dopełniaczu (obiadu). Por. Nauczyciel uczy Marcina fizyki - podobna struktura.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pittmirg dnia Pią 8:29, 04 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Conlanger Strona Główna -> Lingwistyka Wszystkie czasy w strefie GMT
Idź do strony 1, 2, 3 ... 9, 10, 11  Następny
Strona 1 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin